Full text: Baśnie

39 — 
1e płonącą 
ą i powię- 
zały się ku 
ynce, jak 
rzez szkło 
nne i nie 
jak żywe 
iraże kró- 
zne i gro- 
jeże, — to 
zczach, — 
nastroszo- 
ŚWIecące, 
"et tem, że 
odlić. Ale 
dech, wy- 
widzialny, 
ikby obło- 
ych aniol- 
iły się ku 
i otaczały 
una głowie 
vsła skoń- 
tego cu- 
bój z po- 
ielskie rą- 
bało i siekło na drobne szczątki szkaradne istoty, 
które zaczęły się cofać w popłochu, i Marysia 
biee mogła prędzej, bez przeszkody. Aniołkowie 
glaskali jej nóżki i ręce, i nie czuła już rirozu, 
aż stanęła przed samym pałacem królowej. 
A tymczasem zobaczymy, co tam robił Janek. 
O Marysi nie myślał wcale i nie przypuszczał, że 
stoi w śniegu przed pałacem, 
VII. W pałacu królowej śniegu. 
Ściany pałacu były z olbrzymich zasp śnic- 
źnych, w których wichry wywierciły drzwi i okna. 
Przeszło sto sal znajdowało się w tym gmachu, 
a największa miała kilka mil długości. Oświetlała 
je piękna zorza, kładąc na białym śniegu czer- 
wone i żółte blaski, — to też w wielkich komna- 
łach było pusto, cicho, jasno i mrożno. 
Nigdy w tej białej, olbrzymiej przestrzeni nie 
słyszano śmiechu ani wesołego głosu, nie było 
tu nigdy rozgłośnej zabawy, choć północne nie- 
dźwiadki i inne stworzenia mogły wyprawiać 
najświetniejsze bale w takich wspaniałych sa- 
lach, przy muzyce wichru. Nie wchodziły tu 
jednak nigdy, — nigdy! W pałacu królowej śniegu 
było pusto i zawsze cicho. Cicho codziennie o je- 
dnej godzinie zapalała się zorza, a nasiępnie 
gasła, — cicho błyszczały białe, śnieżne ściany, 
ticho leżało w środku wielkie lodowe jezioro,
	        
Waiting...

Note to user

Dear user,

In response to current developments in the web technology used by the Goobi viewer, the software no longer supports your browser.

Please use one of the following browsers to display this page correctly.

Thank you.