Full text: Baśnie

a 
stosownie do położenia słońca. Cień zajmował 
micjsce główne, honorowe, ale uczony na to nie 
zwracał uwagi; był to człowiek dobrego serca i la- 
godny. 
Kaz przemówił serdecznie: 
— Wzrośliśmy razem i jesieśmy dzisiaj nie- 
rozlączeni, po co len »pan« między: nami? Czy nie 
'eviej, jak przyjaciele, mówić sobie po imieniu? 
Mówisz pan rzeczywiście rozumnie i szcze- 
me - rzekł cień — i powinienem równie szczerze 
ci odpowiedzieć. Jako człowiek uczony, wiesz naj- 
lepiej, jak szczególne bywają usposobienia. Są lu- 
dzie, co nie mogą znieść zapachu róży, mdleją od 
lego, innych dreszcz przebiega na samo wspomnie- 
nie zgrzytu żelaza po szkle; ja podobnego doznaję 
wrażenia, gdy ktoś do mnie »ty« mówi. Term krótki 
wyraz wciska mię do ziemi. To nie duma, jak pan 
widzisz, ale nadwrażliwość. Nie mogę. Dlatego 
tylko nie mogę się zgodzić, abyś pan mi »ty« mó- 
wił; ale sam chętnie będę nazywał cię po imieniu 
i tym sposobem spełnię choć połowę twego ży- 
szenia. 
I odtąd dawny cień mówił »ty« do swego pana. 
- - To jednak trochę za wiele! — pomyślał so- 
bie uczony, ale nic nie powiedział i tak pozostało. 
W miejscu kąpielowem pełno było gości, a po- 
niędzy innymi prześliczna królewna, klóra była 
chora na wzrok zbyt przenikliwy, co_j* "łą 
bardzo niespokojną.
	        
Waiting...

Note to user

Dear user,

In response to current developments in the web technology used by the Goobi viewer, the software no longer supports your browser.

Please use one of the following browsers to display this page correctly.

Thank you.