Full text: Baśnie

173 
v dachu, choć zatkali największe słomą. i gałga- 
nami. Niema po co wracać do domu. , 
Zziębnięte ręce skostniały jej prawie, nie ma 
siły utrzymać w nich paczki zapałek. A gdyby 
zapaliła jedną dla rozgrzania? Tyłko jedną za- 
pałkę. 
Na wspomnienie ciepła już niema siły oprzeć 
się pokusie. Jedna zapałka tylko. Wyjmuje ostro- 
żnie, trzask! i płonie! Cóż za wesołe światło, jasne 
i ciepłe, ach, jak grzeje w ręce! Cudowny płomyk! 
Wydało jej się nagle, że siedzi przed ciepłym, 
żelaznym piecem na świecących nóżkach, z mo- 
siężnemi drzwiczkami. Ach, jak ciepło! Jak grzeje 
duży, jasny płomień, jak wesoło się palil Wycią- 
gnęła nóżki z pod cienkiej sukienki, aby je ogrzać 
także, lecz w tej samej chwili — zapałka zgasła; — 
zniknął piec żelazny i wesołe ognisko, a w Tęce 
dzieciny pozostał tylko maleńki kawałek spalo- 
nego drewienka. 
Dziewczynka zapaliła drugą bez namysłu. Ja- 
sne światełko padło na mur szary, który w tem 
miejscu stał się przezroczystym, niby muślin cie- 
niutki. I ujrzała w głębi duży, jasny pokój, stół 
nakryty czystym, bielutkim obrusem, na nim ta- 
lerze, szklanki, a na samym środku ogromna geś 
pieczona na półmisku, pachnąca, nadziewana jabł- 
kami, śliwkami. Gęś poruszyła się nagle, zesko- 
czyła na ziemię z nożem i widelcem w zarumie- 
nionej piersi i zaczęła posuwać się w stronę dziew- 
czynki...
	        
Waiting...

Note to user

Dear user,

In response to current developments in the web technology used by the Goobi viewer, the software no longer supports your browser.

Please use one of the following browsers to display this page correctly.

Thank you.